Program Erasmus+ to nie tylko nauka na zagranicznej uczelni, odkrywanie nowych kultur i szlifowanie języków ale i szansa przeżycia niezwykłej przygody. Dowodem tego jest relacja naszej studentki, która w niezwykły sposób odbyła podróż na studia w semestrze zimowym do Polytechnic Institute of Leiria w Portugalii.
Kto z nas pamięta jeszcze podróżowanie autostopem. W dobie zalewu środkami szybkiego przemieszczania się taki sposób podróżowania może wydać się niektórym osobom zupełnie niezrozumiały a nawet anachroniczny. Skoro można szybko (ale nieekologicznie) to po co próbować inaczej.
Do lamusa odeszły te czasy, gdy łapanie stopa kojarzyło się głównie z niebezpieczeństwem i niedogodnościami. Dzisiaj podróż autostopem to nie tylko tani sposób na zwiedzanie kraju i świata, lecz także szansa na poznanie wielu ciekawych osób i zawarcie wyjątkowych znajomości.
To właśnie studentom kierunku turystyki powinno najbardziej zależeć na takim sposobie podróżowania do uczelni przyjmującej. Oczywiście podróż autostopem to także sporo trudności. W tym typie podróżowania trzeba wykazać się kreatywnością, cierpliwością i wytrzymałością. Dzięki temu można rozwijać w sobie masę umiejętności, których uczelnia nie ma w programie nauczania. Pewne utrudnienia w życiu po prostu muszą być. Dzięki nim możemy zrozumieć więcej w odniesieniu do tego, co nas otacza i co najważniejsze jest w życiu.
Nowa edycja programu Erasmus+ na lata 2021-2027 promuje działania proekologiczne np. elektroniczną wymianę dokumentacji związanej z mobilnościami studentów (Inicjatywa Erasmus Without Paper) oraz podróże typu „Green Travel”. Program realizuje założenia Europejskiego Zielonego Ładu, w tym dofinansowuje tych studentów, którzy zdecydują się korzystać z transportu niskoemisyjnego i dojechać na studia w wybranym kraju np. pociągiem/samochodem (carpooling)/autokarem zamiast samolotem. Studenci/doktoranci/absolwenci mogą ubiegać się o ryczałt (jednorazowa wypłata 50 euro) na koszty podróży wynikające z podróży środkami lokomocji o niskiej emisji spalin. Nie jest to dużo, ale olbrzymia satysfakcja, że udało się wyjść poza swoją strefę życiowego komfortu.
Oto historia naszej studentki, która podjęła się sprostać temu wyzwaniu z fotorelacją. Życzymy udanej lektury, która może zainspiruje również i Ciebie.
„Miesiąc przed rozpoczęciem semestru w Peniche, zaczęłam swoją podróż, która wiązała się z przeprowadzką z Polski do Portugalii. Moim pomysłem było pokonanie części drogi na Erasmusa autostopem, a część drogi planowałam przejść pieszo.11.08.2022 roku wyruszyłam z mojej rodzinnej miejscowości. Stojąc na poboczu drogi w Krotoszynie, z plecakiem na plecach, z wystawionym prawym kciukiem, w lewej ręce trzymając karton podpisany “Poznań” złapałam pierwszego autostopa podczas tej podróży. By wyjechać z Polski, potrzebowałam jeszcze czterech aut, a następnie udało mi się przekroczyć niemiecką granicą z Polką – Eleną, która od kilkunastu lat mieszka niedaleko holenderskiej granicy. Przejechałam z nią całe Niemcy w około 8 h. Po drodze, tak nam się dobrze rozmawiało, że Elena zaprosiła mnie do siebie do domu na nocleg. Zgodziłam się i tak pierwszego dnia przejechałam ponad 1000 km i spałam u nowej koleżanki. Na drugi dzień w południe Elena podrzuciła mnie na autostradę i zaczęłam autostopować dalej. Długo czekać nie musiałam. Zatrzymał się kierowca tira – Hiszpan o imieniu German. Powiedział mi, że jedzie do Walencji przez Irun, czyli moją docelową (autostopową) miejscowość, z której chciałam ruszyć pieszo! Jedyny haczyk był taki, że tego dnia zostały mu tylko 4h jazdy, ponieważ ma limit czasu. W międzyczasie zrobiliśmy razem obiad w “tirowej kuchni” i około 18-stej zatrzymaliśmy się na stacji na 9-godzinną przerwę, która była wymogiem w jego pracy. German poszedł spać a ja do McDonald’s przeczekać te kilka godzin. Drugiego dnia przejechałam więc około 350 km. Między godziną 3.00 a 4.00 nad ranem ruszyliśmy dalej i wtedy ja zasnęłam. Niestety, około południa Hiszpanowi znowu skończył się czas, a mnie do celu zostało około 400 km. Stwierdziłam, że spróbuję złapać nową okazję i po około 1,5 h na stacji benzynowej, na autostradzie, gdzieś we Francji złapałam parę z Wielkiej Brytanii, która jechała na wakacje do Hiszpanii. Przejechali około 30 dodatkowych kilometrów, by wysadzić mnie pod drzwiami mojego hostelu. I tak, trzeciego dnia mojej podróży, dojechałam do Irun (miasteczka na granicy francusko – hiszpańskiej), pokonując w sumie 2350 km autostopem.
Stąd już zaczynała się moja podróż pieszo, a moim celem stało się miasto na północnym zachodzie Hiszpanii, oddalone o 828 km – Santiago de Compostela. 14.08.2022 rozpoczęłam moją wędrówkę – Camino del Norte! Średnio pokonywałam 30 km dziennie z plecakiem ważącym około 10 kg. Spałam w Alberguach – są to domy pielgrzyma, które najczęściej przypominają hostel. Zdarzyło mi się też spać w klasztorze, w prywatnych domach, na kempingach lub na dziko, na plaży pod chmurką. Mniej więcej w połowie drogi, na kilka dni, złapał mnie wirus, który najprawdopodobniej spowodowany był zatruciem pokarmowym. W tym czasie pokonywałam tylko 8 – 15 km dziennie. Zdarzały się też dni, w których szłam ponad 40 km (rekord 45 km). Ciężko zaplanować ile kilometrów się przejdzie w ciągu dnia, zwłaszcza kiedy po drodze pozna się cudownych ludzi i idzie się razem. Ja z Irun wychodziłam sama, zdarzały się dni kiedy faktycznie szłam w pojedynkę z własnymi myślami, ale było też bardzo dużo dni, w których wędrowałam z ludźmi, z różnych zakątków świata. Staliśmy się jak jedna, duża caminowa rodzina i nie chcieliśmy się rozdzielać. Jedne z najpiękniejszych wspomnień tej podróży to wieczory, w których wszyscy razem gotowaliśmy kolację i przy winie rozmawialiśmy o życiu. Ci ludzie stali się moimi przyjaciółmi i mam z nimi kontakt do dzisiaj. Codziennie wstawałam około godziny 6 rano, wędrowałam do godziny 15.00 – 16.00 z przerwami na lunch czy przekąski, popołudniami odpoczywałam, kąpałam się w morzu, zwiedzałam miasteczka, próbowałam hiszpańskich potraw i rozmawiałam z inspirującymi ludźmi. Spać chodziłam o godzinie 22.00. Jedna z piękniejszych rutyn w moim życiu!
Po 27 dniach, 10.09.2022 r., dotarłam do Santiago, które przywitało mnie piękną muzyką i słońcem! Moja wędrówka się skończyła, więc wróciłam do autostopu, do pokonania miałam około 500 km.12.09.2022 r. wyjechałam z Santiago i chociaż w Hiszpanii autostop szedł bardzo opornie, tak w Portugalii udało mi się znaleźć kierowcę, z którym przejechałam połowę kraju. Noc spędziłam w hotelu, w mieście oddalonym o 140 km od mojego uniwersyteckiego miasteczka. Następnego dnia, na dwa samochody dojechałam do Peniche i tak zaczął się nowy etap w moim życiu – Erasmus!”
Zofia Frankiewicz, studentka Turystyki i Rekreacji