Na Uczelni zna go chyba każdy – pracuje tu już blisko 50 lat. Obsługuje większość wydarzeń, które odbywają się w AWF – dba m.in. o odpowiednie nagłośnienie, oświetlenie i przebieg samej imprezy. Jednak dziś chcielibyśmy się skupić na pasjach Władysława Ziarnka, a ma ich wiele! Fotografia, numizmatyka, filatelistyka, kolekcjonowanie zegarków. I na tej ostatniej chcielibyśmy w szczególności się skupić. – Zaczyna się od jakiś prostych rzeczy, które „wpadają” w ręce, które zobaczysz i odkładasz na półkę. Po czasie trafiasz na drugi, trzeci egzemplarz. Potem sobie myślisz – zapytam znajomych „A może mają takie, które im zalegają po szufladach?”. I tak się zaczęło.

Pamiętasz swój pierwszy zegarek?

– Dostałem na I Komunię Świętą zegarek marki Ruhla z NRD, a to było w roku 1962 r. O mało nie dostałem dwóch, bo zarówno rodzice, jak i babcia kupili mi zegarek, ale finalnie babcia oddała i kupiła aparat fotograficzny.

Jak wiele z Twoich zegarków to te, które otrzymałeś od pracowników AWF?

– Myślę, że 90 proc., a mam ich już ponad 100. W moim zbiorze mam też zegarki od władz Uczelni – obecnego i byłego Rektora AWF. Pierwsze z nich pochodzą z lat 50. – takie jak Polon, Pobieda, a ostatnie to lata współczesne. 

Co daje Ci zbieranie zegarków?

– Satysfakcję, ale także chęć czegoś posiadania. Mam jeden, drugi. Ten jest z paskiem, a ten elektroniczny. Skupiłem na takich zegarkach na rękę, bo najłatwiej było je zgromadzić. Większość z nich nie działa, bo nie ma już wielu elementów do naprawy, a też wiąże się to często z dużymi kosztami.

Co Ci się najbardziej podoba w tych zegarkach?

– Wizualnie? Że są, pracują, że mają duszę. Oczywiście mówię o zegarkach mechanicznych. Tam jak się przyłoży ucho to słychać, że cyka, przez to można stwierdzić, że żyją własnym życiem. Duży sentyment mam do tych zegarków przez precyzję wykonania poszczególnych elementów – kółeczka, śrubeczki. W pewnym sensie takie małe dzieła sztuki.

Dziełami sztuki są też często monety. Jak tutaj potoczyła się Twoja historia?

– Jeszcze będąc w szkole podstawowej dostałem klaser i w nim były monety, głównie aluminiowe, obiegowe. W sumie wszystkie moje pasje rozpoczęły się na początku lat 60., czyli w szkole podstawowej – oczywiście w różnym stopniu zainteresowania w określonym czasie. Ale nim zaczęło się na dobre z monetami to wcześniej był też etap ze znaczkami. Jak już znaczki były na tyle drogie i mało dostępne to przestałem je zbierać i skupiłem się na monetach. Na początku, tak jak z zegarkami, niektóre dostałem w pracy. Miałem też koleżankę, która pracowała w kasie i wszystkie okolicznościowe monety mi odkładała.

Jak długo zbierasz monety?

– 25 lat, ale mam też oczywiście starsze monety.

Czy masz ulubioną monetę?

Nie mam takiej. Jest pewien zestaw monet, który kosztował mnie więcej wysiłku, żeby je pozyskać, a są takie, które łatwo idzie zdobyć. Dzięki kilku pracownikom, które już teraz nie pracują na Uczelni, mam monety z mundialu z Argentyny – pakiet trzech monet. Sam będąc w ZSRR jeszcze w 1979 r. (w 1980 r. w Moskwie odbywały się XXII Letnie Igrzyska Olimpijskie) zakupiłem monety okolicznościowe, jednorublowe. W Polsce też co roku wydawana jest moneta srebrna na okoliczność sportową. Są serie, które w szczególności lubię zbierać – np. pięciozłotówki, na których znajdują się polskie zabytki, zamki, wielcy polscy uczeni. Była też taka seria jak polskie statki wojenne i były one na dwuzłotówkach. Teraz jest taka seria monet srebrnych o nominalne 50 zł, gdzie Narodowy Bank Polski wydał monety, które zebrał Stanisław August Poniatowski. On też zbierał monety i na wzór tych monet zostały wybite obecne monety.

Jak długo planujesz zbierać monety?

Tego nie wie nikt.